Księżniczka na ziarnku grochu-scenariusz przedstawienia, Inscenizacje bajek
[ Pobierz całość w formacie PDF ]Strona3
KSIĘŻNICZKA NA ZIARNKU GROCHU
Błazen:
Cii...! Powiem Wam coś w sekrecie: był sobie raz król na świecie, przy królu była królowa, a przy nich syn - pusta głowa.
Król stale sapał i chrapał, do pracy mały miał zapał. Syn był podobny do króla - po świecie szerokim hulał. A czego szukał na świecie tego się z bajki dowiecie.
Sługa 1:
Najjaśniejszy Panie, trzeba już przerwać spanie. Niech Król Miłościwy wstanie! - sen ma twardy jak chłop - Mości Królu ! Hop! Hop! - ważne wieści przynoszę!
Król:
Co? Proszę?
Sługa 1:
Powiadam: ważna sprawa!
Król:
Budzić mnie nie masz prawa, gdy się we śnie pogrążam!
Sługa 1:
Najjaśniejszy Panie, powrócił młody książę, zaraz przed Tobą stanie, trzeba wydać orędzie!
Błazen:
Dwóch błaznów teraz będzie!
Królowa:
Co? co? Jakieś nowiny?
Król:
Wrócił nasz syn jedyny!
Królowa:
Nareszcie, gdzież on ?!
Ochmistrz:
Widziano go na placu, zbliża się do pałacu. I on i jego świta. Lud go po drodze wita. Witają go dworzanie. Zaraz i tutaj stanie.
Król:
Niech wystrzeli armata na cztery strony świata ! Szykujcie ucztę huczną, chcę uczcić syna ucztą, chcę go przyjąć z paradą. Niech się tu goście zjadą ! Książęta i księżniczki, dziewczęta białoliczki, rycerstwo mego kraju i niech trębacze grają !
Błazen:
Dla księcia lepsza para nie krowa lecz fujara !
Ochmistrz:
Jak rzekłeś tak się stanie Najmiłościwszy Panie !
Sługa 2:
Zajechały karoce !
Królowa:
Śpiesz się ochmistrzu, prędzej !
Ochmistrz:
Śpieszę się, lecę, pędzę !
Król:
Serce mi w piersi skacze ! Słyszysz? Trąbią trębacze ! Zbliża się syn nasz miły !
Królowa:
Czekać już nie mam siły ! No choć, niech Cię przytulę, niech Cię uścisnę czule !
Król:
Przywitaj się i z królem ! Pokaż się : wypiękniałeś, urosłeś i zmężniałeś !
Błazen:
Pewno nie zmądrzałeś !
Królowa:
Widzę, że podróż służy, jak ci było w podróży ?
Królewicz:
Ojcze, Matko, podróż mi przeszła gładko. Chętnie wróciłem wreszcie, ale się zbytnio nie cieszcie. Przebiegłem lądy świata, wędrowałem trzy lata. Byłem w zamorskim kraju,
Błazen:
w królestwie Baju - Baju ...
Królewicz:
... i w państwie Patataju, na morzach lazurowych, na wyspach koralowych i dziś w rodzinne strony wracam bez narzeczonej.
Król:
To martwi nas mój synu ! Cóż tego jest przyczyną ? Czyż jest księżniczek mało? Czemu tak się stało ?
Błazen:
Dziecinny jest nasz książę, któraż się z takim zwiąże Najmiłościwszy Panie? !
Król:
Milcz, bo ci spuszczę lanie !
Królewicz:
Księżniczek dużo bywa, lecz która jest prawdziwa ?
Królowa:
Z tym synu różnie bywa !
Król:
O tak, niewiele osób zna niezawodny sposób, by poznać czy prawdziwa księżniczka czy fałszywa.
Królewicz:
Królu i ojcze poradź, jak mam się z tym uporać!?
Król:
Nie troszcz się synu o to, wdziej szatę szczerozłotą, bo uczta się odbędzie, wydałem już orędzie. I dziś z całego kraju na ucztę przyjeżdżają dziewczęta białoliczki i panny i księżniczki. A pośród nich prawdziwą odnajdziesz jako żywą !
Królewicz:
Matko miła, pociesz serce strapione i znajdź mi godną żonę !
Błazen:
Wśród różnych głupich lalek znajdzie żonę synalek !
Królewicz:
Znów mnie obraża błazen !
Król:
Nie ujdzie mu to płazem, zaraz go pasem złoję !
Błazen:
A ja się nic nie boję !
Herold:
Niech wiedzą wszyscy i wszędzie co głosi królewskie orędzie ! Uwaga ludzie, uwaga ! Król Miłościwy wymaga, żeby prawdziwe księżniczki włożyły złote trzewiczki i żeby każda przed nocą przybyła złotą karocą na królewskie przyjęcie, gdzie czeka król z młodym księciem. Ogłosiłem królewskie orędzie, a co ma być to będzie!
Błazen:
Jadą, jadą księżniczki, rżą bułane koniczki, błyszczą złote trzewiczki, lśnią jedwabne spódniczki. Jadą, jadą do króla, a wiatr po głowach im hula !
Król:
Następną księżniczkę wprowadź !
Sługa 2:
Już pięćset !
Król:
Eee..., odfajkować !
Ochmistrz:
Księżniczka Srebrna Chmurka !
n
Jestem 16 córka siedemnastego księcia. Nie chodzę na przyjęcia, na uczty i na bale. Chcę wrócić do mych lalek, do miłych mych siostrzyczek, takich jak ja księżniczek!
Królowa:
Ona jest jeszcze mała, na pewno by płakała, a prawdziwa księżniczka łzami nie szpeci liczka !
Ochmistrz:
Księżniczka Marcepanu !
n
Najjaśniejszemu Panu jest znana moja matka Księżniczka Marmoladka, bo była wychowanką Królowej Kawy z Pianką. A ja chcę zostać księżną i damą być zamężną !
Król:
Och, my nie kochamy tak cukierkowej damy!
Ochmistrz:
Księżniczka Pięciu Sosen !
n
Mam 17 wiosen, mój dom to zamek leśny. W mym zamku śpiewam pieśni. Mam 4 srebrne kozły, które mnie tu przywiozły, mam 2 tygrysy rącze, które w zaprzęgu łączę i lwa ze złotą grzywą.
Królewicz:
Wygląda na prawdziwą !
Królowa:
Podobna, bo nadobna, ale to rzecz osobna. Lecz ja, wyznaję szczerze, w prawdziwość jej nie wierzę!
Ochmistrz:
Księżniczka Wędrowniczka w Czerwonych Rękawiczkach !
n
Królu, Królowo, Książę z daleka tutaj dążę. Po świecie wędrowałam, rozmyślałam, wzdychałam i wierzę, że zamęście da mi największe szczęście. Kto mnie za żonę pojmie będzie mógł żyć spokojnie.
Król:
Prawdziwa czy fałszywa ? Jest bardzo urodziwa, lecz ja, wyznaję szczerze, w prawdziwość jej nie wierzę!
Ochmistrz:
Księżniczka Hulajnóżka Tańcząca na Paluszkach !
n
Najmiłościwszy Panie, przybyłam na wezwanie! Jestem jak puszek zwiewna, jestem jak ptaszek śpiewna. Ja wśród motyli mieszkam. Z łupiny od orzeszka zrobioną mam karocę. I fruwam i trzepocę i tańczę dni i noce! Kto schwyta moją postać może mym mężem zostać!
Król:
Zanadto jesteś zwiewna, a zwiewna jest niepewna. Przypływa i odpływa.
Królowa:
Nie, ta jest nieprawdziwa!
Ochmistrz:
To była pięćset szósta ! Sala jest całkiem pusta i dziewcząt krwi książęcej niema już królu więcej !
Król:
No trudno, rzecz się gmatwa ! Idź już! Pogaście światła !
Sługa:
Oo! Niebo się zachmurza, błysnęło ! Będzie burza!
Król:
Każ pozamykać bramy, a nas pozostaw samych.
Królewicz:
Ach, serce w smutku grążę! Serce księżniczki wzywa, lecz gdzie jest ta prawdziwa? Co robić ojcze, królu?
Królowa:
Popatrzcie co się dzieje?! Grzmi, błyska się, deszcz leje. Szyby w ulewie mokną!
Król:
Trzeba zasłonić okno! Och...! Zbliżcie się drodzy moi, ktoś tam pod bramą stoi!
Królewicz:
Dziewczyna! Spójrzcie bosa, deszcz spływa jej po włosach, po czole, po policzkach!
Król:
To przecież jest księżniczka!
Królewicz:
Księżniczka?! O mój Boże! Cała wodą ocieka!
Królowa:
Pewnie przyszła z daleka!
Królewicz:
A może jest prawdziwa?
Królowa:
Cóż, w życiu różnie bywa! Paziu ! ... Weź latarnię, zapal świecę i leć na schody!
Paź:
Lecę!
Królewicz:
Czy ładna jest, czy młoda?
Królowa:
Idą, idą po schodach!
Król:
Miłego gościa mamy
Pirlipatka 1:
Nie mam wyglądu damy, niech za to mnie nie gani Najjaśniejsza Pani!
Królowa:
Jaka drżąca, zziębnięta!
Król:
Zsiniałe ma rączęta!
Królewicz:
Jaka miła i gładka!
Pirlipatka 1:
Ja jestem Pirlipatka. Swój pałac mam daleko, za górą i za rzeką. Gdy jechałam przez lasy oś pękła u kolasy, dwa konie okulały, koń czarny i koń biały. Stangret strwożony grzmotem uciekł z drogi z powrotem. Więc sama szłam piechotą przez las, przez deszcz, przez błoto. Pantofelki w kałuży zgubiłam podczas burzy. Przyszłam na wezwanie Najmiłościwszy Panie!
Królowa:
Idź Pirlipatko z paziem i przebierz się na razie! Przeszukaj szafy moje, tam znajdziesz różne stroje, godne tak ślicznej damy. A potem wróć - czekamy!
Pirlipatka 1:
Dziękuję, Miłościwa Pani!
Królewicz:
Prawdziwa czy fałszywa?
Królowa:
Ja mam w tych sprawach wprawę, dowiemy się niebawem, lecz mi panny służebne do tego są potrzebne! ( klaszcze ) Niech tam któraś pomoże! Wnieście tu szybko łoże, to ze słoniowej kości dla honorowych gości! A jeszcze poprzynoście prześcieradła i pościel i materaców osiem. Do tego 10 pierzyn, wypchanych jak należy. A z piwnicznego lochu przynieście .....ziarnko grochu!
Dajcie to ziarnko grochu, dobrze. Teraz po trochu ułóżcie materace. No, prędzej! I bierzcie się do pierzyn, wygładźcie jak należy! A teraz prześcieradła. Dwie kołdry atłasowe, teraz jeszcze pod głowę 3 poduszki puchowe, jasieczek ......i gotowe!
Król:
Ciekawym niesłychanie, co dalej z tym się stanie ?!
Pirlipatka 2:
Najmiłościwszy Panie, Królowo Miła, Książę, znowu przybywam, lecz nieco odmieniona!
Książę:
O, jakże piękna ona! Popatrzcie ojcze, matko!
Królowa:
Księżniczko Pirlipatko, Jaśnieje twa uroda i twoja świeżość młoda jak letni błękit nieba. Lecz Ci odpocząć trzeba! Oto jest gotowe łoże z kości słoniowej. Puchem usłane gładko dla ciebie Pirlipatko.
Król:
Tak, słuszność ma Królowa. A jutro na audiencję przyjdź do sali książęcej! Idź spać już dziecko moje!
Pirlipatka 2:
Ledwo na nogach stoję, bo chyba przyznać mogę, że trudną miałam drogę przez lasy podczas burzy.
Królowa:
Niech Ci to łoże służy. Ja też jestem zmęczona!
Książę:
Ach, to jest dla mnie żona! Nikt inny, tylko ona! Ojcze, matko!
Król i Królowa:
Dobranoc Pirlipatko!
(trąbki)
Herold:
Niech wiedzą wszyscy i wszędzie co głosi królewskie orędzie! Król wstał dziś w dobrym humorze, więc każdy, o każdej porze, maże jeść na królewskim dworze!
Królowa:
Idź paziu do księżniczki przez potajemne drzwiczki. Czekamy już od rana, więc jeśli jest ubrana przyprowadź ją tu żywiej, bo król się niecierpliwi!
Król:
Ciekawa wielce sprawa.
Królowa:
Ja też jestem ciekawa! Czy śniłeś mój pieszczochu o księżniczce na grochu?
Król:
Wszystko się wnet rozstrzygnie!
Pirlipatka 2:
Najjaśniejszy Panie, przychodzę na wezwanie!
Król:
Witamy Cię Księżniczko! Czemu tak blade liczko? Czyżbyś niedobrze spała ?
Pirlipatka 2:
Ach, nie zmrużyłam oka, choć była noc głęboka! Leżałam, nie kłamię, na czymś twardym jak kamień! Mam w sińcach całe ciało okropnie obolałe! Noc taką, proszę wierzyć, nie każdy mógłby przeżyć!
Królowa:
Spójrz synu, oto ona! Wyśniona narzeczona! To prawdziwa Księżniczka, od głowy do trzewiczka, skoro grochu ziarenko było dla niej udręką!
Król:
Tyś księżniczka jedyna, bądź żoną mego syna!
Pirlipatka 2:
Najmiłościwszy Panie, jak rzekłeś tak się stanie. Ja przecież kocham księcia!
Król:
Weź ją synu w objęcia!
Królowa:
Choć, niechaj Cię przytulę!
Błazen:
Tak zawsze robią króle!
Król:
Niech lud mój się weseli! Będziemy wreszcie mieli żonę następcy tronu! A ziarnko grochu weźcie, wydostańcie spod pierzyn i niech w mym skarbcu leży, w szczerozłotej szkatule!
Błazen:
Tak zawsze robią króle!
Herold:
Niech wiedzą wszyscy i wszędzie co głosi królewskie orędzie! Nasz książę, następca tronu, przy dźwiękach tysiąca dzwonów, jak każe zwyczaj rycerski, porzucił stan kawalerski. Księżniczkę pojął za żonę i wszystko jest załatwione, bowiem w ubiegłą niedzielę odbył się ślub i wesele!
Narrator:
Odtąd księżniczka prawdziwa przy księciu szczęścia zażywa! A bajka się na tym kończy!
... [ Pobierz całość w formacie PDF ]