Kurdowie, Organizacje
[ Pobierz całość w formacie PDF ]Kurdowie to największy, dwudziestotrzymilionowy naród nie posiadający własnej państwowości. Naród, podzielony miedzy trzy wielkie państwa, którego jednoczącym doświadczeniem jest to, że niezależnie, jaką konfigurację polityczną poprze, z kim i przeciwko komu się sprzymierzy, skutek jest zawsze jeden. Z Iranem przeciwko Irakowi, z Irakiem przeciwko Iranowi, za lub przeciw Turcji, z poparciem sowieckim, izraelskim, Stanów Zjednoczonych, Kurdowie zawsze w końcu zostawali sami. Czy w tej patowej sytuacji jest jeszcze szansa na normalność, codzienność, spotkanie z drugim człowiekiem, wiarę, walkę o kulturę i tożsamość? Niewątpliwie tak. To naród wytrwale dążący do wyznaczonych celów. Zacięci, zahartowani w walce o swoje. Umiejętność stworzenia wokół siebie swoistego azylu pomimo trudnych warunków przyrodniczych i w świadomości życia w niepewnej sytuacji politycznej kształtuje ich specyficzną kulturę – kulturę kurdyjską.
W czym wyraża się specyficzność kultury kurdyjskiej? Przede wszystkim w tym, że istnieje. Że naród kurdyjski nie ograniczony własnymi granicami strzeże barier wpływów innych kultur, nie pozwalając im zastąpić ich własną. Starożytna kultura zachowała się, a jej zabytki spotykamy obecnie we wszystkich częściach Kurdystanu. Dziedzictwo przeszłości wskazuje, że dzisiejsi dzicy Kurdowie odznaczali się niegdyś wysoko rozwiniętą kulturą i wiedli niezależny żywot. Orientaliści zajmujący się problematyką kurdyjską przyznają, że tamtejszy folklor należy do najbogatszych na świecie.
Wśród powszechnej świadomości Kurdowie uchodzą za naród nieprzyjazny, wręcz zaciemniający obraz dzisiejszych stosunków międzyludzkich. Wyobrażenia o ciągłych narastających represjach, walkach, potęgowane odgłosami aktów terrorystycznych kojarzonych z islamem, nie przyciągają turystów do tego zakątka świata. Bo jakież inne nastroje mogą panować na podległym trzem państwom terenie? Tym jednak, którzy zaryzykują, dane jest przełamać owe stereotypy. Nie sposób bowiem kojarzyć z agresją kogoś, kto bez zobowiązań wyraża swoją gościnność. Z wrogością - ludzi o łagodnym usposobieniu, otwartych i życzliwych, jakimi okazali się Kurdowie, którym, podczas wyprawy, „weszliśmy w drogę”.
Kurdyjski problem, konflikt polityczny związany z kwestią narodu . Kurdowie posługują się odrębnym językiem i mają bogatą kulturę, też literacką sięgającą XI w. Szacunkowe dane wskazują, że naród ten liczy ok. 22,6 mln ludzi mieszkających w: , , , , , , oraz na emigracji w: , , .
stanowił przedmiot odwiecznej rywalizacji turecko-perskiej. Na Konferencji Pokojowej w Paryżu w 1919 delegacja Kurdów domagała się przyznania im niepodległości. Traktat w Sevres z 1920 przewidywał niepodległość Kurdów tureckich i z wilajetu Mosulu. Jednak na konferencji w Lozannie 1923 pominięto ten problem, bowiem rejonami północnymi obecnego Iraku zainteresowała się Anglia ze względu na znajdujące się tam bogate źródła naftowe. w 1925 przyłączyła Mosul do mandatu brytyjskiego w Iraku. 1943 wobec niespełnienia przyrzeczeń rządu irackiego wybuchła rewolta pod wodzą Mulla Mustafy al-Barzaniego. Powstanie zostało stłumione przez wojska angielskie, ale rząd rozpoczął negocjacje z reprezentacją Kurdów. W ich wyniku społeczność otrzymała ograniczoną autonomię. 1946 w irańskim Azerbejdżanie w Mahabad powstała Republika Kurdyjska, która trwała jednak tylko kilka miesięcy.
Brak niepodległości stał się zarzewiem trwającego do dziś konfliktu. W najostrzejszej formie kurdyjski problem wyraża się w Iraku, Turcji oraz Iranie, gdzie miały miejsce kilkakrotne nieudane próby utworzenia republiki lub uzyskania autonomii, co zaowocowało powstaniami i rebeliami.
W latach 90. akcje powstańcze i terrorystyczne ataki przybrały na sile, na co wpłynęła też wojna w Zatoce Perskiej i wykorzystywanie kurdyjskiego problemu w sporach między Irakiem i Iranem. Tureckie pacyfikacje Kurdów budzą protesty międzynarodowe i są jednym z zarzutów stawianych Turcji w jej dążeniach do członkostwa w , jednak sytuację komplikuje to, że Turcja jest członkiem .
Również Irak prowadził brutalne akcje zbrojne przeciw ludności kurdyjskiej, łącznie z zastosowaniem broni chemicznej w 1985. W 1974 pojawiła się próba nadania Kurdom autonomii. Do idei tej powrócono po zwycięstwie koalicji antyirackiej w wojnie w Zatoce Perskiej, w 1992 odbyły się tam pierwsze wybory parlamentarne i utworzono rząd. Jednak w 1996 w konflikt wewnętrzny między Kurdyjską Partią Demokratyczną i Patriotyczną Unią Kurdystanu, wkroczyła armia iracka, co zaowocowało interwencją amerykańską – wojna wybuchła na nowo i kolejne fale uchodźców opuściły Kurdystan.
Dlatego też rozpatrywanie kwestii kurdyjskiej w Turcji w oderwaniu od uwarunkowań geopolitycznych i sytuacji ludności kurdyjskiej w pozostałych regionach Bliskiego Wschodu (zwłaszcza w Syrii, Iraku oraz Iranie) nie oddaje istoty problemu. Sprawę największej społeczności na Bliskim Wschodzie, pozbawionej własnej organizacji państwowej komplikował brak czynnika spajającego w postaci narodowej i kulturowej tożsamości. Było to niewątpliwie skutkiem polityki asymilacyjnej państw, w których zamieszkują Kurdowie. Ponadto przez wieki dopiero, co kształtowała się świadomość narodowej odrębności i tożsamości wśród Kurdów, zwłaszcza zamieszkujących, tzw. turecki Kurdystan. W dodatku brak inteligencji, w dużej mierze odpowiedzialnej za krzewienie patriotyzmu i ducha walki oraz co istotne umacnianie więzi społeczno – kulturowej, nie ułatwiało zadania [2].
Kwestia kurdyjska nie rzadko stawała się elementem strategii poszczególnych mocarstw (Wielkiej Brytanii bądź USA) mających określone cele do zrealizowania na Bliskim Wschodzie [3]. Mocarstwowe ambicje przysłaniały ideę niepodległego lub autonomicznego Kurdystanu. Niejednokrotnie składano obietnice uregulowania tej jakże pilnej dla Kurdów kwestii, lecz wkrótce okazywało się, że nadzieje tej społeczności zostały niepotrzebnie rozbudzone. Chodzi zwłaszcza o zapewnienia USA po wojnie w Zatoce Perskiej. Co ważne, rozmieszczenie na terenie kilku krajów bliskowschodnich, często przejawiających odrębne lub wręcz sprzeczne interesy stanowi poważną barierę dla spełnienia zamierzeń wielomilionowej społeczności kurdyjskiej. Co niezmiernie istotne, czynnikiem destabilizującym sytuację w Kurdystanie jest przede wszystkim bieda i często brak perspektyw na przyszłość.
Przeszkodą bez wątpienia pomniejszającą wiarygodność kurdyjskiej reprezentacji (o ile można o takiej mówić) są zatargi i kłótnie partyjne. Najlepszym tego przykładem są ugrupowania kurdyjskie w Iraku, wręcz prowadzące przez pewien okres między sobą regularną wojnę. Nie sprzyja to realizacji kurdyjskiego celu, którym bez wątpienia jest niepodległość, a w najgorszym wypadku autonomia w poszczególnych państwach Bliskiego Wschodu [4].
Wreszcie warto zwrócić szczególną uwagę na rolę, jaką kwestia kurdyjska odgrywa współcześnie. Chodzi zwłaszcza o negocjacje unijno-tureckie. W tej sprawie wspólnotowe stanowisko jest wyraźnie sprecyzowane. Turcja jako kraj kandydacki winna spełnić wszystkie kryteria kopenhaskie z roku 1993. Przede wszystkim kryterium pierwsze, które odnosi się do tworzenia stabilnych instytucji demokratycznych, państwa prawa oraz ochrony praw człowieka i mniejszości narodowych.
2. Kurdowie i Kurdystan
Kurdowie to społeczność licząca ok. 35 mln ludzi, osiadła głównie na ziemiach Bliskiego Wschodu [5]. Naród kurdyjski w przeważającej mierze zamieszkuje Turcję (15 mln), a pozostała część Iran (7 mln), Irak (5 mln), Syrię (2 mln), Zakaukazie (1 mln). Należy do tego doliczyć jeszcze około 7 milionową diasporę, z której ok. 2 mln zamieszkują kontynent europejski - m.in. Niemcy i Szwecję [6]. Precyzyjne określenie stanu liczebnego Kurdów jest jednak niezmiernie skomplikowane ze względu na trudności z dotarciem do właściwych statystyk w poszczególnych bliskowschodnich krajach. Dlatego można zapoznać się z danymi nieznacznie różniącymi się u niektórych autorów zajmujących się problematyką Kurdów i Kurdystanu [7]. Zdaniem Marii Giedz, liczebność narodu kurdyjskiego wynosi od 20 do 35 mln. Z czego prawie 13 mln zamieszkuje Turcję, a pozostała część populacji Iran ( ok. 6 mln), Irak ( 4,5 – 5 mln), Syrię (ponad 1 mln), Armenię (ok. 200 tys.), a nawet Afganistan (ok. 200 tys.) [8]. Natomiast Józef Kukułka szacuje liczebność Kurdów w Turcji ( na 10-12 mln), w Iranie (na 8 mln), w Iraku (na 4 mln) oraz w Syrii (na 1 mln).
Kurdowie zamieszkują region geograficzny na Bliskim Wschodzie zwany Kurdystanem. „Ogólna powierzchnia Kurdystanu wynosi około 450 tys. km2, z tego prawie połowa znajduje się w państwie tureckim. Kurdystan graniczy od północy i północnego zachodu z Turcją, od zachodu z Morzem Śródziemnym, od południa z Syrią i Irakiem, od wschodu z Iranem i od północnego wschodu z Armenią” [9]
Kurdowie to naród spokrewniony z Medami i Persami. Dzieje tej społeczności sięgają starożytności (po raz pierwszy słowo „Kurd” ukazało się w źródłach pochodzenia perskiego w 226 r. n.e.). Lud ten posługuje się językiem należącym do rodziny indoeuropejskich, podzielonym na wiele dialektów. Większość Kurdów wyznaje islam sunnicki [10].
3. Kwestia kurdyjska w Turcji w XX i XXI wieku – zarys historyczny
Początek XX wieku to czas zmian rodzących nadzieje dla sprawy kurdyjskiej w Turcji. W okresie rewolucji młodotureckiej (w wyniku upadku rządów absolutystycznych w Turcji w 1908 roku) pojawiła się dogodna sytuacja dla wyartykułowania postulatu niepodległości dla Kurdystanu. Tym bardziej, że sprzyjała temu sytuacja międzynarodowa. Jednakże poza uświadomieniem wszystkim narodom przyrodzonego prawa do samostanowienia społeczności kurdyjskiej niewiele osiągnięto. W dalszym ciągu problem kurdyjski pozostawał kwestią regionalną [11]. „Do końca istnienia Imperium Osmańskiego kurdyjscy wodzowie plemienni we wschodniej Anatolii zachowywali status półautonomicznych książąt pod warunkiem wierności wobec dynastii osmańskiej, strzeżenia granic z Persją i dostarczenia bitnych wojowników podczas kampanii wojennych” [12]. Po I wojnie światowej za sprawą między innymi 14 - punktowego programu prezydenta Woodrowa Wilsona zagwarantowano mniejszościom nietureckim zamieszkującym Imperium Osmańskie autonomię. Diametralnie sytuację zmieniał układ podpisany w 1920 roku w Sèvres, który gwarantował utworzenie państwa kurdyjskiego na północnym wschodzie Turcji [13].
Sygnatariusze niniejszego traktatu nie dotrzymali danego słowa (problem kurdyjski stanowił jedynie pretekst dla uzyskania zysków płynących z roponośnych obszarów zdominowanych przez Kurdów). Po upadku Imperium Osmańskiego i po dojściu do władzy Kemala Ataturka, (proklamował świecką republikę w Turcji w 1923 roku), układ z Sèvres stracił rację bytu. Mimo wszystko był to pierwszy dokument, w którym podkreślono kurdyjskie roszczenia na forum międzynarodowym [14].
Nowy układ podpisany w Lozannie w 1923 roku w ogóle nie wspominał o niepodległym i suwerennym Kurdystanie, podkreślał jedynie konieczność respektowania praw kulturalnych i religijnych mniejszości narodowych. Parlamentarzystów kurdyjskich, będących sygnatariuszami traktatu z Lozanny określono mianem zdrajców sprawy kurdyjskiej. „Usprawiedliwieniem kurdyjskich parlamentarzystów mogło być to, że liczyli na szeroką autonomię. Początkowo Kemal nie chciał ich zniechęcać zbyt drastycznymi posunięciami politycznymi. Jednak po obaleniu sułtana w 1922, a kalifatu w 1924 roku, obowiązującą doktryną stał się populizm nacjonalistyczny. Realizowano ideę „halcilik”, która wykluczała istnienie w państwie jakichkolwiek mniejszości narodowych. Przekreślono odrębność etniczną mieszkających tam od stuleci Greków, Ormian, Lazów, Czerkiesów i – naturalnie – także Kurdów. Było to i jest przyczyną powstań wybuchających po dzień dzisiejszy” [15].
Po przejęciu władzy w Turcji przez kemalistów rozpoczęła się polityka bezwzględnej asymilacji ludności kurdyjskiej (zamykano kurdyjskie szkoły i stowarzyszenia). Działania władz tureckich stanowiły przyczynę wybuchających przy nadarzającej się okazji powstań kurdyjskich. W 1925 roku wybuchło powstanie przygotowane przez organizację „Azadi”, czyli Wolność, na którego czele stanął Szech Said. Walki rozgorzały na terenie niemal całego kraju. Powstańcy dążyli do stworzenia niezależnego Kurdystanu oraz przywrócenia kalifatu. Po kilku miesiącach powstanie zostało w sposób stanowczy stłumione.
Kolejne wystąpienia Kurdów miały miejsce w latach 1929-1931. Następstwem nieudanych prób utworzenia niepodległego Kurdystanu były przesiedlenia ludności kurdyjskiej na zachodnie tereny Turcji oraz zaostrzenie polityki asymilacyjnej (zakazano używania języka kurdyjskiego, narodowych tańców i innych przejawów odrębności narodowej). „Kurdyjskie imiona i nazwiska przerabiano na tureckie. Za użycie słowa „Kurd” albo „kurdyjski” karano sądownie” [16]. Oprócz „turkizacji” społeczności kurdyjskiej, młodych Kurdów wcielano do tureckiego wojska, co potęgowało opór zwłaszcza młodego kurdyjskiego pokolenia wobec tureckiej polityki asymilacyjnej.
5 czerwca 1937 roku w Saadabadzie zawarto pakt pomiędzy Turcją, Iranem i Afganistanem, który dotyczył zachowania wewnętrznego bezpieczeństwa w tych krajach [17]. W znaczącej mierze pakt niniejszy był wymierzony w kurdyjski ruch narodowy. Układ z Saadabadu utracił znaczenie po wybuchu II wojny światowej [18]. Traktat ten był jednak zalążkiem sojuszu i współpracy, której nadrzędnym celem było powstrzymanie wszelkich kurdyjskich inicjatyw.
„W latach trzydziestych problem kurdyjski w dużym stopniu sprowadzał się do konfliktu „nowoczesnego” państwa narodowego z „archaicznym” ustrojem rodowo – plemiennym, od następnej dekady nabierać zaczął innego charakteru, gdy tysiące młodzieży z prowincji wschodnich uzyskały szansę kształcenia w dużych ośrodkach miejskich w centrum i na zachodzie kraju” [19].
W latach 50-tych po pierwszych wolnych wyborach i porażce kemalistów nastąpiło złagodzenie tureckiej polityki wobec społeczności kurdyjskiej. Jednak sytuacja Kurdów nie uległa znaczącej poprawie. Co więcej, aktywność polityczna tureckich Kurdów na forum międzynarodowym była niewielka. Dopiero w roku 1978 po powstaniu w tureckim Kurdystanie marksistowskiej Partii Pracujących Kurdystanu (PKK) pojawiła się opcja polityczna, początkowo bagatelizowana przez Turcję. Na czele nowej formacji stanął Abdullah Öcalan. „Początkowo celem PKK było przyspieszenie rozkładu dotychczasowego ustroju społecznego poprzez zabijanie lokalnych kurdyjskich agów i tureckich funkcjonariuszy państwowych, mordowanych często wraz z rodzinami” [20]. Na początku lat 80–tych głównym celem stała się niepodległość dla Kurdystanu [21].
„Po zamachu stanu w Turcji w roku 1980 Öcalan razem ze swoimi towarzyszami schronił się w Syrii, a później w Libanie. Działacze PKK, korzystając z pomocy władz syryjskich, utworzyli na terenie Libanu (pod kontrolą wojsk syryjskich) obozy szkoleniowe dla przyszłych partyzantów” [22]. Schronienie, które Öcalan uzyskał w Syrii jak i pomoc udzielana przez to państwo PKK stało się elementem rozgrywek politycznych Turcji i Syrii i niewątpliwie zaogniło relacje pomiędzy oboma krajami [23].
W 1984 roku rozpoczęła się partyzancka ofensywa PKK na obszarach wschodniej Anatolii. Jednakże w 1993 roku Partia Pracujących Kurdystanu zaproponowała władzom tureckim porozumienie, na mocy, którego PKK zapewniła o zaniechaniu walk i działań wymierzonych w ludność turecką pod warunkiem, że rząd turecki zobliguje się do legalizacji organizacji kurdyjskich, zniesie stan wyjątkowy w Kurdystanie tureckim oraz zaakceptuje projekt przekształcenia Turcji w federację turecko – kurdyjską [24]. W sytuacji, gdy władze tureckie odrzuciły ten projekt PKK zapowiedziała nasilenie walk mających na celu niezależność Kurdystanu. Ponadto konsekwencją nie wypracowania porozumienia było zaostrzenie sporu nie tylko w samej Turcji, lecz również zaognienie sytuacji w Europie. Przez wiele miast europejskich przetoczyła się fala demonstracji oraz protestów Kurdów i kontrdemonstracji Turków [25]. W 1994 roku rozpoczęła się ofensywa wojsk tureckich, która doprowadziła do exodusu Kurdów do Iraku. Od tej pory tureckie oddziały nie rzadko wkraczały na tereny ościennych państw (zwłaszcza na terytorium irackie). Celem operacji podejmowanych przez wojska tureckie była likwidacja istniejących tam baz tureckich Kurdów, co często groziło regionalnym konfliktem oraz destabilizacją na Bliskim Wschodzie [26].
W 1998 roku na lotnisku w Rzymie na podstawie dwóch międzynarodowych nakazów aresztowania, wydanych przez Turcję i Niemcy zatrzymano przywódcę PKK Abdullaha Öcalana. Po nieudanej próbie uzyskania azylu politycznego we Włoszech, lider PKK udał się na kontynent afrykański, gdzie w stolicy Kenii Nairobi w lutym 1999 roku zniknął sprzed ambasady Grecji, w której uzyskał schronienie. Od lutego 1999 roku przetrzymywany jest w tureckim więzieniu. „W czerwcu 1999 roku Öcalana skazano na karę śmierci za zdradę i działalność separatystyczną. Wyrok nie został wykonany” [27]. Wydarzenia związane zarówno z zatrzymaniem przywódcy PKK jak i wytoczonym mu procesem oraz orzeczonym wyrokiem stały się czynnikiem integrującym Kurdów niezależnie od zamieszkiwanego terytorium.
Jeszcze w tym samym roku Öcalan wezwał swoich stronników do powstrzymania się od przemocy i rozpoczęcia rozmów z Ankarą na temat kwestii kurdyjskiej. Na kongresie PKK w 2000 roku jego stronnicy zgodzili się używać tylko politycznych metod, które miałyby posłużyć do osiągnięcia nowego celu, jakim stała się walka o prawa Kurdów w Turcji. Szacunki wskazują, że organizacja obecnie liczy 4 000 - 5 000 członków, rozlokowanych głównie w północnym Iraku oraz tysiące sympatyków w Turcji i całej Europie. Działa w Turcji, Europie i na Bliskim Wschodzie. Pomoc otrzymuje ze strony Syrii, Iranu, co ma na celu osłabienie roli Turcji w regionie. Partia Pracujących Kurdystanu uznana została przez Unię Europejską i Stany Zjednoczone za organizację terrorystyczną. W krwawych walkach turecko – kurdyjskich od 1984 roku do dziś zginęło 37 tys. osób.
W 2003 Partia Pracujących Kurdystanu przemianowana została na Kongra-Gel (Ludowy Kongres Kurdystanu) [28]. Ludowy Kongres Kurdystanu porzucił postulat niepodległości dla społeczności kurdyjskiej. Obecnie celem zasadniczym Kongra-Gel jest jedynie autonomia i poszanowanie praw przysługującym Kurdom [29].
Jednakże w 2004 roku separatyści kurdyjscy przerwali jednostronne zawieszenie broni i wznowili z Turkami walkę, która trwa po dzień dzisiejszy [30].
4. Kurdowie w unijno-tureckim procesie negocjacyjnym
Kwestia kurdyjska stanowi jeden z wielu obszarów spornych w rozpoczętych w październiku 2005 roku turecko – unijnych rozmowach w sprawie członkostwa Ankary w UE [31]. Oprócz okupacji Cypru, ludobójstwa Ormian, właśnie Kurdowie i zagwarantowanie ludności kurdyjskiej podstawowych praw przysługujących mniejszościom jest podstawowym wyzwaniem dla władz tureckich [32]. Warunek uregulowania sprawy kurdyjskiej musi zostać spełniony przez Ankarę, gdyż Unia Europejska nie może sobie pozwolić na kolejny konflikt na tle narodowościowym, tym razem turecko – kurdyjski [33]. Zdaniem komisarz UE ds. rozszerzenia Guentera Verheugena: „akceptując zaproponowane przez UE reformy Turcja zrobiła postępy w respektowaniu kultury mniejszości kurdyjskiej. Powinna jednak na tej drodze dokładać dalszych starań” [34].
Unijne instytucje, w tym przede wszystkim Parlament Europejski wielokrotnie apelowały o daleko idące zmiany w ustawodawstwie i polityce władz tureckich wobec ludności kurdyjskiej.
Zarzucano między innymi przypadki tortur i niewłaściwego traktowania obywateli tureckich kurdyjskiego pochodzenia ze strony funkcjonariuszy w południowo-wschodniej części Turcji. Ponadto porządek publiczny w tym rejonie nie spełnia unijnych wymogów. Wśród pozostałych postulatów warto wymienić reformę systemu wyborczego i zapewnienie dostępu partiom kurdyjskim do organów ustawodawczych.
Z drugiej strony UE wzywa PKK do zaprzestania działań zbrojnych, co byłoby impulsem do wznowienia rozmów oraz potępia terrorystyczną działalność tego ugrupowania. Poza tym podkreśla się w sposób jednoznaczny, że walka Turcji z terroryzmem (utożsamianym przez władze tureckie i UE z PKK) prowadzona jest z naruszeniem podstawowych praw ludności tureckiej. Owa walka jednocześnie staje niestety także mechanizmem blokowania wszelkich politycznych inicjatyw rozwiązania kwestii kurdyjskiej [35].
Niemniej jednak dzięki tureckim staraniom o członkostwo w Unii Europejskiej wyraźnie, choć nie znacząco poprawiła się sytuacja ludności kurdyjskiej w Turcji. Wśród widocznych przemian na plan pierwszy wysuwa się możliwość nadawania programów w języku kurdyjskim przez kurdyjskie stacje telewizyjne i radiowe [36].
Sytuacja ludności kurdyjskiej w znacznym stopniu uległa poprawie począwszy od 2002 roku. Wówczas to spełniono żądania UE dotyczące praw i przywilejów dla mniejszości kurdyjskiej. Zagwarantowano ustawowo wolność słowa (o ile nie jest wymierzona w integralność państwa tureckiego – wówczas podlega ograniczeniom, determinowane jest to obawą przed separatyzmem kurdyjskim), możliwość nauczania w języku kurdyjskim na terenie Turcji Wschodniej oraz audycje w języku kurdyjskim [37]. Te niewielkie, choć istotne zmiany (Turcja przez dłuższy czas nie uznawała istnienia społeczności kurdyjskiej) pokazują, że do rozwiązania sprawy kurdyjskiej jest jeszcze daleko. Pojawiają się opinie, że tylko w Unii Europejskiej Kurdowie zamieszkujący Turcję mogą uzyskać więcej praw i przywilejów.
5. Zakończenie
Wyraźne rozbieżności wśród polityków państw, w których liczny jest odsetek ludności kurdyjskiej, co do przyszłości samego Kurdystanu determinuje jego obecną sytuację.
Chodzi zwłaszcza o napiętą sytuację Kurdów tureckich. Władze tureckie podejmują wiele inicjatyw, jednakże zdecydowaną większość za sprawą nacisków UE. Niewiele lepiej wygląda sytuacja Kurdów w Iranie czy Syrii, gdzie widoczne są efekty prowadzonej przez dłuższy czas polityki asymilacyjnej (zwłaszcza w Syrii). Ponadto wewnętrzne podziały oraz brak koherentnego stanowiska wśród diaspory kurdyjskiej (zamieszkiwanie wielu krajów Bliskiego Wschodu) kształtuje i bezpośrednio oddziałuje na postrzeganie przez społeczność kurdyjską własnej sytuacji oraz szans na posiadanie suwerennego państwa. Powyższe dylematy tkwią przede wszystkim w sytuacji geopolitycznej. Stanowią one w dużej mierze poważną przeszkodę dla formowania jednolitej i spójnej organizacji państwowej. Sytuację komplikuje przekonanie i przede wszystkim obawa (krajów takich jak Turcja, Iran czy Syria), że każde działanie Kurdów na Bliskim Wschodzie pociąga za sobą łańcuch ściśle ze sobą powiązanych roszczeń narodowowyzwoleńczych i niepodległościowych we wszystkich krajach zamieszkiwanych przez Kurdów. Dlatego wystąpienia kurdyjskie, mające na celu wyartykułowanie prawa do samostanowienia w jednym państwie bliskowschodnim implikują represje w innych regionach Bliskiego Wschodu. W dużej mierze determinowane jest to strachem przed nasilającym się separatyzmem kurdyjskim, np. działanie władz tureckich po wojnie w Zatoce Perskiej.
Sytuacja Turków górskich (tak w propagandzie Kurdowie określani są w Turcji), ulega stopniowej poprawie, co jest bez wątpienia zasługą UE. Niemniej jednak stanowisko władz tureckich wobec Kurdów było i nie rzadko jest ambiwalentne. Z jednej strony władze tureckie nie były obojętne na los kurdyjskich uchodźców wygnanych w sposób brutalny z zastosowaniem broni chemicznej z Iraku, zaś same w pierwszej połowie lat 90-tych doprowadziły do exodusu tureckich Kurdów do Iraku [38].
Kwestia kurdyjska w Turcji mimo podejmowanych działań determinowanych koniecznością spełnienia wymogów unijnych, pozostaje sprawą otwartą i nierozstrzygniętą. Władze tureckie doskonale zdają sobie sprawę, że gesty kierowane w stronę narodu od wieków walczącego o suwerenność nie stanowią rozwiązania (za taki gest na pewno można uznać przyznanie podstawowych praw ludności kurdyjskiej w Turcji). Co ważne, jedynym skutecznym sposobem nie dopuszczenia w przyszłości do secesji tureckiego Kurdystanu jest status autonomiczny dla tego regionu. Zwłaszcza w obliczu sukcesu irackich Kurdów po obaleniu Saddama Husajna, czego Turcja najbardziej się obawiała i w dalszym ciągu obawia. Dowodem na to, że Kurdowie nie porzucili wizji stworzenia niepodległego Kurdystanu są ostatnie zamachy bombowe w Turcji, za które, a wszystko na to wskazuje odpowiedzialni są kurdyjscy separatyści [39]. Władze tureckie świadome są tego, że utrzymanie status quo (nie przyznanie Kurdom autonomii) jest bezcelowe i karkołomne. Dowodem tego była i jest destabilizująca niemal całą Turcję działalność Partii Pracujących Kurdystanu. UE nie wyrazi zgody na to by przyjąć kraj niestabilny i nękany zamachami bombowymi.
W kontekście unijnego systemu ochrony praw człowieka respektowanie praw ludności kurdyjskiej jest jednym z istotnych warunków do spełnienia w rozpoczętym procesie negocjacyjnym. Władze tureckie naciskane przez WE przygotowały projekt reform ekonomicznych, które miały poprawić sytuację ubogich Kurdów, w zamian Kurdowie zobowiązali się do zaprzestania działań zbrojnych. Działania te były przede wszystkim ukierunkowane na wzrost zatrudnienia, dostępu do edukacji i poprawę infrastruktury w kurdyjskiej części Turcji. Reformy jednak nie polepszyły sytuacji i warunków życia w tureckim Kurdystanie, zresztą w rejonie najuboższym w kraju po dzień dzisiejszy. Obecnie wśród Kurdów występuje wysokie bezrobocie, z którym władze tureckie nie mogą się uporać. Nic, więc dziwnego, że ludność kurdyjska domaga się większej autonomii [40]. Co pokazuje, że władze tureckie stoją przed bardzo poważnym dylematem, który stanowi realne i poważne zagrożenie dla tureckich aspiracji, by stać się wiarygodnym partnerem w strukturach unijnych.
W obliczu wznowienia od 2004 roku działań przez separatystów kurdyjskich jedynym rozwiązaniem kurdyjskiej kwestii pozostaje decentralizacja i lokalna autonomia. Władze tureckie rozważają obecnie (przy niemałym udziale UE) możliwość przeprowadzenia reform, które zostały wdrożone w Baskonii, Ulsterze czy Górnej Adydze. Celem owych reform było odseparowanie terrorystów od mniejszości etnicznej zabiegającej o swe prawa.
Kurdyjski węzeł
Blisko trzydziestomilionowy naród nie ma państwa Wojna w Iraku jest dzisiaj na ustach całego świata. Nie ma chyba człowieka, który nie wiedziałby, kim jest Saddam Husajn i jego zbrodniczy reżim. Niejako w cieniu osoby irackiego tyrana pozostaje problem Kurdystanu. A jest to zagadnienie integralnie związane z całym Bliskim Wschodem. Jak to możliwe, by we współczesnym świecie istniał 27-milionowy naród, posługujący się odrębnym językiem i mający własną wielowiekową kulturę, a nie posiadający własnego państwa?
Kurdowie od wielu lat walczą o prawo do samostanowienia. Jednakże specyfika problemu kurdyjskiego polega na tym, że w przypadku Kurdystanu sama separacja nie wystarczy. Musi jeszcze dojść do zjednoczenia i to wbrew interesom co najmniej trzech arabskich państw. Najpierw więc powinna odbyć się separacja irańskiego Kurdystanu od Iranu, irackiego od Iraku oraz tureckiego od Turcji. Taki scenariusz jest jednak mało prawdopodobny. Jeśli nawet udałoby się tego dokonać, pozostaje problem unifikacji państwa składającego się z kilku — od prawie 100 lat — odrębnych członów.
Fałszywi przyjaciele
Przez stulecia Kurdystan znajdował się pod panowaniem Turków i stanowił przedmiot odwiecznej rywalizacji turecko-perskiej. Problem kurdyjski nabrał znaczenia po I wojnie światowej. W 1920 roku Liga Narodów zagwarantowała w traktacie z Sčvres utworzenie państwa kurdyjskiego, ale już trzy lata później kolejny traktat usankcjonował podział Kurdystanu między Turcję, Iran i obecny Irak. Wtedy Kurdowie zostali zdradzeni po raz pierwszy. Od tej pory nieprzerwanie walczą o swoją niepodległość. Największe rebelie i powstania kurdyjskie były związane z przełomowymi dla tej części świata wydarzeniami: rewolucją w Iranie, wojną iracko-irańską oraz operacją Pustynna Burza.
Władze krajów zamieszkiwanych przez kurdyjską mniejszość same dzielą Kurdów i ci niejednokrotnie walczą przeciw sobie. Iran wspiera Kurdów irackich, zwalczając własnych, Irak popiera irańskich, niszcząc jednocześnie swoich itd.
W latach 70-tych polityka Bagdadu zaczęła oscylować w stronę Moskwy. Reakcją Ameryki i jej sojusznika szacha Iranu Rezy Pahlaviego było wsparcie kurdyjskich Peszmerges („wojowników śmierci”) w Iraku. Nie przeszkadzało to irańskiemu szachowi brutalnie pacyfikować własnej kurdyjskiej mniejszości. Kiedy Bagdad odwrócił się od opcji proradzieckiej, Peszmerges przestali być komukolwiek potrzebni. Wojska irackie krwawo stłumiły kurdyjski zryw, czemu z obojętnością przyglądała się Ameryka. W ciągu dwóch tygodni do Iranu uciekło 150 tysięcy uchodźców z Kurdystanu. Wkrótce sytuacja na Bliskim Wschodzie odwróciła się. Wybuch rewolucji irańskiej oznaczał przejęcie władzy w Teheranie przez fundamentalistów muzułmańskich Ajatollaha Chomeiniego. Teraz Ameryka wspierała Kurdów irańskich.
W 1980 roku wybuchła 8-letnia wojna pomiędzy odwiecznymi antagonistami: Irakiem i Iranem. Skorzystali na niej kurdyjscy powstańcy, opanowując większość Kurdystanu irackiego. W 1983 roku iracki przywódca Saddam Husajn zapoczątkował kampanię Anfal („łupy wojenne”): zrównano z ziemią 4 tysiące kurdyjskich wiosek, przesiedlono 800 tysięcy Kurdów, a 100 tysięcy poniosło śmierć. W 1988 roku Irakijczycy przeprowadzili atak chemiczny na kurdyjskie miasteczko Halabdża. W jego wyniku śmierć poniosło 5 tysięcy cywilów — głównie kobiet i dzieci. Wydarzenie to zbulwersowało międzynarodową opinię publiczną, jednak Stany Zjednoczone pozostały bierne — wszak Bagdad walczył wtedy z irańskimi fundamentalistami.
W 1990 roku wojska irackiego dyktatora dokonały agresji na sąsiedni Kuwejt. Tego było dla Amerykanów za wiele. Rok później wojska koalicji antyirackiej zwyciężyły armię Husajna, a do sukcesu walnie przyczyniło się kurdyjskie powstanie, które związało część sił irackich. Jednak Stany uległy namowom sojuszniczej Turcji i wstrzymały ofensywę. Doszło do zawieszenia broni i w ten sposób upadający reżim Husajna utrzymał się do dziś. Saddam przetrwał, gdyż gospodarcze interesy USA w tym regionie świata wymagały geopolitycznej stabilizacji, a Turcja obawiała się powstania niezależnego kurdyjskiego państwa. Kurdowie znów zostali sami — ich opór krwawo stłumiły wojska Husajna. Dwa miliony Kurdów uciekło z Iraku. Brutalność i skala pacyfikacji były tak wielkie, że USA, Wielka Brytania i Francja podjęły w końcu militarną interwencję, powstrzymując rozszalałego tyrana i umożliwiając uchodźcom powrót. ONZ zagwarantowała Kurdom międzynarodową ochronę i zakazała Irakowi lotów nad terenem irackiego Kurdystanu.
Sen o niepodległości
Od 1992 roku funkcjonuje w północnym Iraku autonomiczny de facto Kurdystan, z własnym parlamentem, rządem, kilkudziesięciotysięczną armią i uchwaloną niedawno konstytucją. To paradoksalne, ale głównym źródłem gospodarki irackiego Kurdystanu są sankcje nałożone przez ONZ na Irak po wojnie z 1991 roku. Program „ropa za żywność” przyznaje Kurdom 13 proc. irackiej wymiany handlowej. Oprócz tego Kurdowie korzystają z międzynarodowej pomocy humanitarnej i osiągają krociowe zyski z przemytu.
Niestety, w 1994 roku odezwały się zadawnione podziały wśród Kurdów i wybuchła wojna domowa między dwiema głównymi partiami: Kurdyjską Partią Demokratyczną i Patriotyczną Unią Kurdystanu. W konflikt włączyła się armia iracka, która w 1996 roku wkroczyła do Kurdystanu, co zaowocowało interwencją amerykańską.
Iracki Kurdystan podzielony między zwaśnione stronnictwa powoli odzyskuje równowagę. Główni antagoniści chyba zrozumieli, że podziały przyczyniają się jedynie do wzmacniania państw ościennych. W pozostałej części państwa irackiego prowadzona jest bezwzględna polityka arabizacji. Kto się nie chce podporządkować, ten traci przydziały żywności, pracę, a nierzadko czeka go wysiedlenie. Kurdowie nie mają prawa do nauczania w swoim języku, nie posiadają reprezentacji choćby we władzach lokalnych. „Korekta narodowości” — jak szumnie nazywa to Irak — jest więc w rzeczywistości nieprzerwanym pasmem czystek etnicznych, masakr i masowych deportacji niepokornych Kurdów. Niewiele lepsza sytuacja panuje w Iranie i Syrii.
Wydawałoby się, że Turcja, będąca od dawna członkiem NATO i aspirująca do roli cywilizowanego państwa, powinna traktować mniejszość kurdyjską w sposób humanitarny. Nic bardziej mylnego! W bezwzględny sposób tłumione są niepodległościowe ruchy kurdyjskie. Tocząca się od kilkunastu lat wojna domowa między turecką armią a partyzantką Partii Pracujących Kurdystanu pochłonęła już około 20 tys. ludzi. Ankara przyznaje, że wojna z kurdyjską partyzantką kosztuje ją rocznie 7 mld dolarów.
Kurdyjskie rozruchy i nacisk opinii międzynarodowej doprowadziły w końcu do uznania przez tureckie władze odrębności narodowej Kurdów i przyznania im prawa do używania własnego języka. W 1999 roku turecki sąd wydał wyrok śmierci na przywódcę PPK Abdullaha Ocalana, któremu zarzucono zdradę państwa i działalność separatystyczną. Kary nie wykonano, bo Ocalan zgodził się za cenę życia wstrzymać akcje zbrojne PPK przeciw Turcji
Nadzieja podszyta strachem
Jaki los czeka kurdyjską diasporę po prawdopodobnym obaleniu reżimu Husajna? Zależy on od uwarunkowań międzynarodowych, jakie wytworzą się po wojnie i od samych Kurdów: czy będą potrafili przezwyciężyć rodowe waśnie oraz pragnienie niepodległości za wszelką cenę.
Kurdyjscy przywódcy zdają się to doskonale rozumieć. Nie chcą stracić z trudem wywalczonej autonomii, która choć nie ma żadnego międzynarodowego statusu i nie widnieje na mapach, w rzeczywistości funkcjonuje jako odrębne państwo. Stąd w obawie przed reakcją sąsiadów nie mówią głośno o niepodległości. Dla ościennych państw mogłoby to oznaczać problemy z własnymi Kurdami.
Sytuacja w regionie zmienia się z godziny na godzinę. Kilka dni temu oddziały armii tureckiej wkroczyły do północnego Iraku pod pretekstem misji humanitarnej, by zapobiec przekraczaniu granicy przez uchodźców. Organizacje zajmujące się prawami człowieka ostrzegają, że turecka armia może dopuścić się masowych aresztowań Kurdów, pacyfikacji wiosek, tortur i zabójstw politycznych, podobnie jak czyniła z mniejszością kurdyjską we własnym kraju. Nie jest żadną tajemnicą, że Turcja chce zapobiec przekształceniu się kurdyjskiej autonomii w niepodległość; chce również zająć obszary wokół roponośnego Kirkuku. Pojawiły się również informacje o nieoficjalnych rozmowach między Ankarą i Teheranem na temat rozbioru irackiego Kurdystanu. Kurdowie oczywiście na to nie przystaną — zapowiadają zbrojny opór, zaś ci z PKK już ogłosili wznowienie wojny z Turcją, zawieszonej po uwięzieniu Ocalana.
Amerykanie wyrazili oburzenie z powodu wkroczenia wojsk tureckich — nie chcą nowej wojny na terenie Iraku; podobnie jak tureckiej kontroli nad Kirkukiem, oznaczającej de facto dominację Ankary w tej części świata.
Kurdowie iraccy nienawidzą Saddama, ale nie chcą uczestniczyć w wojnie przeciwko Irakowi. Boją się odwetu Bagdadu, boją się Ankary. Jednakże koniec irackiego tyrana jest marzeniem wszystkich Kurdów.
Najbardziej prawdopodobny scenariusz po zakończeniu wojny z Saddamem zakłada stworzenie w Iraku państwa w nowej formule: federacji irackich szyitów i sunnitów oraz Kurdów, którzy zachowaliby autonomię. Byłoby to najlepszym rozwiązaniem dla tego umęczonego regionu. Pozostaje mieć nadzieję, że będą tego chcieli wszyscy zainteresowani: Kurdowie, Irakijczycy, Amerykanie i Turcy.
Kurdystan: kraj podzielony między Irak, Iran, Turcję i Syrię
Stolica: Abril (nieformalna stolica irackiego Kurdystanu)
Ludność: 27 mln z czego: 4,5 mln w Iraku (1/4 ludn.), 13 mln w Turcji (1/5 ludn.), 6 mln w Iranie, ponad mln w Syrii, wielu w Afganistanie, Armenii, Azerbejdżanie, Gruzji i Kazachstanie, w Europie około 800 tys. emigrantów
Język: kurdyjski z zachodniej grupy języków irańskich
Religia: głównie muzułmanie sunniccy, niewielka grupa szyitów, około 100 tys. jezydów
Gospodarka: uprawa zbóż, pasterstwo ...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]